Po roku zdalnej edukacji spotykamy się z dyrektorami pszowskich szkół, którzy opowiadają jak sobie radzili w tym trudnym czasie. Naszym gościem jest Dorota Sobala, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Pszowie.
Hanna Blokesz-Bacza: Rok szkolny powoli dobiega końca. Czas podsumować niemal roczną zdalną edukację.
Dorota Sobala: Nie powiem niczego nowego. To był trudny rok dla całej grupy zainteresowanych, poczynając od dzieci i rodziców, a kończąc na nauczycielach. Trudności były wielokierunkowe. Sytuacja była zupełnie nowa. Trzeba się było przyzwyczaić do nowego trybu nauki. W marcu było tragicznie. Pierwszy raz się z czymś takim spotkaliśmy. Nie wszyscy sobie radzili technicznie. Dzieci miały problem ze sprzętem i internetem. Bardzo pomógł nam wówczas projekt „Zdalna szkoła”, w ramach którego dostaliśmy laptopy z Ministerstwa.
HBB: Czy było na nie duże zapotrzebowanie
DS: Tak. Sytuacja nas zaskoczyła. Nawet sprzęt, który mieliśmy w szkole trzeba było na szybko, na już wyczyścić. Jakieś prace wyrzucić, programy zaktualizować. Bardzo dużo pracy w krótkim czasie. Tym bardziej, że dotarło do nas, że to nie będą dwa tygodnie.
Krótko przed pandemią wspólnie z Radą Rodziców kupiliśmy 26 tabletów. Początkowo rozwiązało to problemy, ale tylko częściowo. Okazało się, że tablety nie do końca spełniają wszystkie oczekiwania. Lepsze są laptopy.
W pierwszym okresie rozdaliśmy każdą sztukę sprzętu, która była do rozdania. Było zapotrzebowanie i ze strony uczniów, ale też ze strony nauczycieli. Okazywało się, że sprzęty domowe były za słabe. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja gdy trzeba przeprowadzić półgodzinną lekcję i rozmawiać z kilkunastoma osobami, które też się łączą.
Potem okazało się, że nie sprawdza się internet w formie wi-fi. Mamy dwóch konserwatorów, którzy dwa popołudnia poświęcili żeby szkołę okablować, podłączyć routery, kable. Potem okazało się, że nie wszystkie dzieci i rodzice nie byli w stanie opanować te proponowane przez nas aplikacje. Wychowawca krok po kroku rozmawiał z rodzicami przez telefon i instruował jak zainstalować aplikację Teams. Pani informatyk całe lekcje poświęcała na to, by wytłumaczyć jak przesyłać zadania, odbierać lekcje i pracować w aplikacji Teams.
HBB: Początki były trudne. Jak przygotowaliście się do kolejnej fali pandemii?
DS: Pierwsze próby z odświeżaniem kont, przygotowaniem i łączeniem się z nauczycielem robiliśmy w szkole od początku września. Dlatego, kiedy zamknięto szkołę w październiku, to wszystkie klasy od razu się łączyły. Lekcje były w kalendarzu. Dzieci coraz lepiej sobie radziły. Umiały np. udostępniać.
HBB: Jak zdalne nauczanie było odbierane przez uczniów i rodziców?
DS: Lekcje on-line w klasach 1-3 zostały odebrane bardzo pozytywnie. Dzieci miały kontakt z rówieśnikami, nauczycielem. Mogło zapytać, pokazać swoją pracę, mogło udostępniać. Oczywiście wszystko zgodnie z zasadami BHP. Młodsze dzieci chętnie pokazywały się w kamerkach i uczestniczyły w lekcjach, natomiast jeśli chodzi o dzieci starsze to było to różnie.
HBB: Czy z niektórymi uczniami straciliście kontakt przez ten rok?
DS: Wychowawcy robili raz w tygodniu raporty o tym, co się dzieje w klasie. Nie zgubił nam się żaden uczeń. Zaraz był telefon do rodzica. Często to była bardzo szybka reakcja. Uczeń się nie połączył, a z relacji rodziców powinien. To był telefon do rodzica i od razu uczeń się pojawiał, a jeśli był techniczny problem z połączeniem to rodzic nas informował, a myśmy przekazywali sobie tę informację nawzajem. U młodszych należało pilnować strony technicznej, a u starszych, żeby im się chciało.
HBB: Czy kiedy Pani zaczynała pracę to sobie Pani wyobrażała, że może mieć miejsce taka sytuacja?
DS: Jak ja zaczynałam pracę 30 lat temu to nie było nawet internetu. Tyle mnie różnych rzeczy w tym czasie spotkało, ale tak jak ta sytuacje nic mnie nie zaskoczyło. Naprawdę nie spodziewałam się, że coś takiego może się wydarzyć, że będziemy żyć w takim strachu, a jednocześnie w tak trudnej sytuacji trzeba będzie podołać nauce zdalnej. Zawsze kojarzy mi się to z Australią, gdzie dzieci się uczą w domach i zastanawiałam się jak to jest, jak dzieci są przystosowane.
HBB: W Szkole podstawowej nr 2 macie też klasy integracyjne. Jak sobie radziły dzieci z tych klas?
DS: Nie wszystkie sobie radziły. Jesienią może przez tydzień lub dwa nikt nie chodził do szkoły, ale generalnie cały czas ktoś chodził do szkoły. Od października do ferii zimowych w każdej klasie, z wyjątkiem jednej, było jakieś dziecko na lekcjach. Były to dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, albo takie które miały duży problem z zapewnieniem odpowiedniego internetu. Wtedy nauczyciel przychodził do klasy i prowadził lekcję i do komputera, i do klasy jednocześnie. Na początku rodzice się bali. Te dzieci miały zawsze włączoną kamerkę, potrzebowały kontaktu, wykluczenie z grupy było bardzo trudne do przyjęcia.
HBB: Czy po roku zdalnego nauczania coś dobrego w szkołach zostanie?
DS: Wszyscy rozwinęliśmy się informatycznie. Ponadto przystąpiliśmy do programu „Lekcja Enter”. Oczywiście staramy się żeby komputera nie było za dużo, bo to jest w pewnym sensie męczące. To nie znaczy że chciałabym do tego wrócić. Absolutnie nie. Bo widać też negatywne zmiany. Dzieci nie potrafią się skupić, nie potrafią czytać ze zrozumieniem.
Uczniowie wrócili do szkoły, ale nie ma gorączkowego odpytywania, sprawdzianów, kartkówek. My już mamy w większości oceny wystawione. Dzieci mogą jeszcze poprawić oceny, ale semestr już jest właściwie zakończony. Przystąpiliśmy do Tygodnia Ulgi organizowanego z inicjatywy Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagielońskiego. Nie sprawdzamy zeszytów, nie robimy sprawdzianów.
Technologicznie wiele się nauczyliśmy, ale współczuję teraz psychologom, pedagogom, bo ta sytuacja wszystkich zaskoczyła, budziła lęk. Dzieci nie chciały się łączyć kamerką. Dużo osób bało się odezwać w klasie. Znaleźliśmy na to sposób spotykając się w pokojach, do których wchodziło tylko kilka osób. Oczywiście w ramach aplikacji
Innym problemem było, że nie wiedzieliśmy kto nas słucha. I tu nie chodziło o nauczycieli,a o uczniów. Niekoniecznie chcemy, żeby słuchali nas wszyscy rodzice, dziadkowie innych uczniów. Z kolei na pewno mamy wszystkie pomoce, aplikacje które są w internecie opanowane.
HBB: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
DS: Dziękuję