Na początku lipca Pszów zamieni się w gorące i energetyczne Buenos. Do Miejskiego Ośrodka Kultury zjadą miłośnicy tanga i jego wszelkich odmian. Będą tańczyć z małymi przerwami przez trzy dni. Impreza jest zamknięta, ale nie zabraknie specjalnej atrakcji dla mieszkańców.
Maraton MUS+ to impreza wyjątkowa. Gromadzi tych, którzy w tangu widzą sens swojego życia. Będą tańczyć od piątku do niedzieli. W sobotnie południe zatańczą przy fontannach na pszowskim rynku. Będzie to doskonała okazja, by podziwiać emocjonalnie tańczące pary.
Pomysłodawczynią imprezy jest Sylwia Tomczyk z Pszowa, która opowiedziała nam o swojej wyjątkowej pasji.
Hanna Blokesz-Bacza: Pani Sylwiu, tango zdobywa dziś całe rzesze wielbicieli. Jak to się stało, że również Pani zaczęła tańczyć?
Sylwia Tomczyk: Tańczę od dzieciństwa. Najpierw szkoła muzyczna, później klub tańca towarzyskiego, kolejne etapy to salsa, bachata, kizomba. Tango argentyńskie zawsze mi się wyjątkowo podobało, oglądałam często pokazy w internecie. W końcu 6 lat temu postanowiłam pójść na warsztaty dla początkujących i odkryłam, że to jest dokładnie to, czego w tańcu zawsze szukałam.
HBB: To, czyli co? Czy tango to trudny taniec?
ST: Improwizacja, oczywiście na pewnym etapie rozwoju tanecznego. W każdym tańcu początki bywają trudne. Tango argentyńskie nie jest tutaj wyjątkiem. Są podstawowe kroki, technika ich stawiania, trzeba poświęcić odpowiednią ilość czasu na regularne lekcje i warsztaty. Można tańczyć na początku sekwencjami figur, schematami, ale z czasem pragnie się czegoś więcej. Od początku warto chodzić na milongi, czyli imprezy podczas których grane jest tylko tango. Pozwala to obyć się z zasadami nawigacji na parkiecie, kulturą tańca oraz specyficznym sposobem zapraszania do tańca za pomocą spojrzeń, zwanych po hiszpańsku cabeceo i mirada, które są tutaj ściśle określone i zapewniają komfort tańczącym.
HBB: Co w tangu pociąga Panią najbardziej?
ST: Przede wszystkim to, że kiedy opanuje się podstawowe kroki tango argentyńskie jest tańcem zupełnie improwizowanym. Jest prowadzone intuicyjnie, z tzw. centrum, nie rękami czy klatką piersiową. Z zewnątrz może to wyglądać, jakby partnerzy tańczyli schematy. Najważniejsze – niewidoczne - dzieje się pomiędzy partnerami, w ich objęciu. Emocje, muzykalność i umiejętności wyrażają się w tym tańcu poprzez dialog ruchów dwojga partnerów, którzy stają się jednością.
HBB: Czyli każdy taniec to nowa przygoda.
ST: Dokładnie tak. Zmieniają się także funkcje. W trakcie jednego tańca można być prowadzącym, a już za chwilę podążającym. Wystarczy jedno, sygnalizujące spojrzenie i partnerzy już wiedzą co robić. Ponadto tango można tańczyć na wiele sposobów. Możemy efektownie szaleć na parkiecie w tangu escenario z akrobacjami, które widujemy najczęściej na pokazach i mistrzostwach. Ale może to również być tango milonguero tańczone w bardzo bliskim objęciu, bez wymyślnych figur, dokładnie takie jakie znamy z argentyńskich starych filmów. Wreszcie partnerzy mogą wybrać tango nuevo lub alternatywę. Każdy może odnaleźć w tangu swoje miejsce i styl.
HBB: Różne style tanga i różne jego oblicza. Pani nie tylko tańczy, ale także działa w kulturze miłośników tanga.
ST: Kiedy tylko zaczęłam tańczyć tango, organizowałam cykliczne milongi. Mam odpowiednie warunki w domu, czyli spory parkiet w salonie, bardzo dobry system nagłośnienia, a wcześniej organizowałam już prywatne salsoteki. Zapraszałam różnych DJ’ów tangowych do siebie. Zaczęło przyjeżdżać coraz więcej osób z odległych miast Polski, a nawet zza granicy (Czechy, Holandia, Szwecja, Niemcy). Przyjaciele tangowi (czyli tangueros) zostawali u mnie na cały weekend.
Milonga u Sylwii miała od początku swoją skróconą nazwę MUS i była to impreza niekomercyjna o charakterze prywatki. Ma także wymyślone osobiście przeze mnie hasło reklamowe: „MUSem na MUS”. Od ponad roku gram również jako DJ na milongach w Polsce oraz w Szwecji. Gram zarówno tango tradycyjne, jak i nowoczesne aranżacje współczesnych orkiestr (tzw. tango nuevo), a także alternatywę (czyli znane i popularne utwory, do których można tańczyć lekko zmodyfikowane kroki tangowe). Dj’e tangowi znani jako TDJe mają z reguły swoje pseudonimy sceniczne. Mój nick to La Estrella (z hiszpańskiego – gwiazda). Mój partner występuje jako El Buzo (nurek – to jego druga pasja). Oczywiście oboje będziemy grać w czasie pszowskiego maratonu.
HBB: Pszów to dosyć nieoczywisty wybór na miejsce takiej imprezy. Z czym się on wiąże?
ST: Goście, którzy przyjeżdżali do mnie na milongi, od dłuższego czasu namawiali mnie do zorganizowania większej imprezy. Uwielbiam wyzwania, dlatego stwierdziłam: czemu nie? I stąd wziął się pomysł na MUS+ czyli Maraton u Sylwii. Wprawdzie nie w moim prywatnym domu, ale w moim rodzinnym mieście.
Tango to nie tylko taniec, to również świetny pomysł na promocję Pszowa na arenie krajowej, a także międzynarodowej, ponieważ spodziewam się gości zagranicznych. Jest to pierwsza edycja imprezy i zakładam, że się powiedzie. Chciałam tutaj zaznaczyć że nazwa „maraton” nie oznacza, że jest to rodzaj konkursu, z parami rywalizującymi o miejsca na podium. W środowisku tangowym maratony to imprezy, na których tango tańczy się praktycznie non-stop (oczywiście z przerwami na sen i odpoczynek), zmieniają się tylko co kilka godzin TDJ-e.
HBB. Maraton to w swoim głównym założeniu impreza zamknięta dla osób z zewnątrz. Jednak zaplanowaliście wydarzenia otwarte. Jakie?
ST: Maraton trwa 3 dni - od 18:00 w piątek 1 lipca do 21:00 w niedzielę 3 lipca. Jest to impreza przeznaczona dla amatorów tańczących tango argentyńskie, którzy wcześniej się zarejestrowali. Będziemy tańczyć na sali widowiskowej w pszowskim MOK-u, w którym są idealne warunki dla tego typu imprezy.
Natomiast w ramach promocji tego pięknego tańca przewidzieliśmy dla mieszkańców Pszowa i okolic flashmob na pięknym pszowskim rynku. Chcemy, by wszyscy zainteresowani mogli zobaczyć na żywo tańczących fanów tanga. Zapraszamy na godzinę 12:00 w sobotę 2 lipca. Impreza potrwa ok. 1,5 godziny w zależności od pogody.
Jednocześnie praktycznie przez cały czas trwania maratonu można będzie oglądać tangueros z widowni sali głównej MOK-u. Nie możemy tylko wpuszczać widzów na dolną salę, żeby nie blokować wyjść i korytarzy oraz by zapewnić odpowiedni komfort tańczącym.
HBB: Myślę, że zainteresowanych nie zabraknie, bo jak do tej pory tango w Pszowie nie było zbyt popularne.
ST: W Pszowie spośród osób tańczących tango regularnie jestem jedyna. Mój partner mieszka na stałe w Szwecji. Natomiast jest jeszcze jedna para, która zakosztowała przez pewien czas tanga – Stefka i Krzysiek Pawełek. Tańczyli u mnie na domowej milondze, a obecnie są znani, nie tylko w naszym mieście, ale także w całej Polsce, z występów ze swoim zespołem Silesian Line Dance na imprezach country, m.in. w Mrągowie.
HBB: Być może MUS+ będzie okazją, by grono pszowskich fanów tanga poszerzyło się.
ST: Zobaczymy co przyniesie maraton. Ja nie jestem instruktorką tanga. Zawodowo od ponad 20 lat spełniam się jako tłumacz przysięgły języka angielskiego. Tango to jedna z moich pasji, której poświęcam czas wolny. Dlatego nie podejmuję się osobiście prowadzenia lekcji. Natomiast w przypadku zainteresowania tangiem argentyńskim po maratonie mogę pokierować do odpowiednich szkół lub nauczycieli w regionie (najbliższe ośrodki tangowe to Zabrze, Tychy, Bielsko-Biała, Katowice). Mogę również zachęcić znanych mi osobiście nauczycieli tanga do prowadzenia regularnego kursu w pszowskim Mok-u, jeśli znajdzie się odpowiednia liczba chętnych.